Rzymskokatolicka Parafia
pod wezwaniem św. Zygmunta
05-507 Słomczyn
ul. Wiślana 85
dekanat konstanciński
m. i gm. Konstancin-Jeziorna
powiat Piaseczno
27 greckokatolickich męczenników totalitaryzmów
tutaj
bł. KLEMENS kazimierz maria SZEPTYCKI
(1869, Przyłbice - 1951, Włodzimierz nad Klaźmą)
męczennik
patron: zakonu studytów
wspomnienie: 1 maja
wszyscy nasi święci
tutaj
Kazimierz Maria Szeptycki (ukr. Казимир Шептицький) urodził się 17.xi.1869 r. w rodzinnej posiadłości Przyłbice, ok. 50 km na wschód od Lwowa, od lat należącej do znamienitego rodu polsko-ruskiego Szeptyckich, którzy po roku 1772 nosili tytuły hrabiów Świętego Cesarstwa Rzymskiego, spokrewnionej m.in. z rodzinami Wiśniowieckich i Ledóchowskich.
Przyłbice należały wówczas do Królestwa Galicji i Lodomerii, znanego jako Galicja, wchodzącego w skład zaboru austriackiego.
Był synem hrabiego Jana Kantego Szeptyckiego (1836, Przyłbice -1912, Przyłbice) i Zofii z Fredrów (1837, Lwów - 1904, Przyłbice), córki pisarza Aleksandra Fredro (1793, Surochów - 1876, Lwów).
Miał sześciu braci. Dwaj najstarsi: Stefan (1862-1864) i Jerzy Piotr (1863-1880) zmarli młodo. Trzej następni, także starsi, to abp Andrzej (Roman Aleksander Maria) (1865, Przyłbice - 1944, Lwów), późniejszy metropolita kościoła greckokatolickiego obrządku bizantyjsko-ukraińskiego, Aleksander Dominik Maria (1866, Przyłbice - 1940, Zamość), ziemianin, i Stanisław (1867, Przyłbice - 1950, Korczyn), późniejszy komendant Legionów Polskich (utworzonych 3.viii.1914 r. w Krakowie z inicjatywy Józefa Klemensa Piłsudskiego (1867, Zułów - 1935, Warszawa)) i generał Wojska Polskiego w odrodzonej Rzeczypospolitej. Jedynym młodszym bratem był Leon Józef Maria (1877, Przyłbice - 1939, Przyłbice).
Od początku podążał śladami starszego brata, wspomnianego Romana Aleksandra Marii. Na poziomie podstawowym uczył się w domu, a poczynając od 1882 r. w Krakowie, w Gimnazjum pw. św. Anny, przy akademickim kościele pw. św. Anny. Założone w 1588 r. znajdowało się ono przy ul. św. Anny, prowadzącej z Plant do Rynku, mającej charakter uniwersytecki - przy niej bowiem funkcjonowały także bursy, kolegia i biblioteka Uniwersytetu Jagiellońskiego.
Następny krok był zatem logiczny i od 1887 r., po zdaniu matury, Kazimierz zaczął studiować prawo na Uniwersytecie Jagielońskim. Przez pewien czas studiował także w Monachium i Paryżu.
W 1892 r. został, tak jak i jego brat Roman, doktorem nauk prawnych Uniwersytetu Jagiellońskiego.
Następnie powrócił do domu rodzinnego, by zarządzać rodzinną posiadłością i opiekować się starzejącymi rodzicami. Od 1900 r. wszelako rozpoczął karierę polityczną i został posłem galicyjskim do austriackiej Rady Państwa (niem. Reichsrat), istniejącego w latach 1861-1918 dwuizbowego parlamentu części austriackiej monarchii Austro-Węgier.
W 1907 r., już po śmierci matki, wycofał się z kariery politycznej.
I wówczas, w 1911 r., w wieku 42 lat, porzucił intratną karierę i poszedł - znów śladami starszego brata, Romana (znanego pod zakonnym imieniem Andrzeja) - drogami powołania. Wstąpił do rzymskokatolickiego zakonu Świętego Benedykta (łac. Ordo Sancti Benedicti - OSB), czyli benedyktynów. Wybrał klasztor opactwa pw. św. Marcina (niem. St Martin) w miejscowości Beuron, w Badenii-Wirtembergii (niem. Baden-Württemberg).
Po roku nowicjatu wszelako zmienił decyzję i przeniósł się do klasztoru pw. św. Teodora we wsi Kamenica (serb. Каменица) k. Prynjavora (serb. Прњавор) w Bośni, gdzie na przełomie XIX i XX w. w związku z polityką narodowościową państwa austro-węgierskiego osiedliło się wielu Polaków i Ukraińców, wstępując do greckokatolickiego zakonu studytów (łac. Monaci Studiti Ucraini), modlitewnej wspólnoty kościoła greckokatolickiego obrządku bizantyjsko-ukraińskiego.
Przyjął wówczas imię zakonne Klemensa (ukr. Климентій).
W 1913 r. złożył pierwsze śluby i rozpoczął studia teologiczne w Innsbrucku, na wydziale teologicznym miejscowego uniwersytetu.
Już 28.viii.1915 r. został wyświęcony na kapłana przez sufragana diecezji Križevci, jedynej diecezji kościoła greckokatolickiego na terenie Chorwacji, obejmującej też obszar Bośni i Hercegowiny, z siedzibą w miejscowości Križevci w Chorwacji, Dionizego (chr. Dionýz) Njaradiego (1874, Ruský Kerestur - 1940, Križevci).
Studia teologiczne ukończył w 1919 r.
Następnie, już za czasów II Rzeczypospolitej, przez wiele lat był igumenem (gr. ἡγούμενος), czyli przeorem klasztoru studytów w Uniowie, wsi w powiecie Przemyślany województwa tarnopolskiego, ok. 46 km na południowy wschód od Lwowa, ważnego ośrodka monastycznego i drukarskiego zakonu. W 1919 r. mianowicie metropolita Andrzej Szeptycki przekazał uniowską rezydencję galickich metropolitów, razem z należącymi do niej dobrami, zakonowi studytów - i wówczas jego brat, Klemens, został pierwszym igumenem powstałego klasztoru, który otrzymał status ławry (gr. Λαύρα, pl. przejście).
Jego mnisza cela - człowieka, który kilka lat wcześniej zarządzał olbrzymim majątkiem rodzinnym, polował i bawił się - zawierała tylko żelazne łóżko, szafkę z książkami, stolik i klęcznik, na którym modlił się przed zawieszonym na ścianie krucyfiksem…
Organizował swoją ławrę w zasadzie od początku. Nabył dla niej maszyny drukarskie i rozpoczął wydawanie czasopism, w szczególności w 1935 r. czasopisma „Jasna put” (pl. „Prosta droga”). Oprócz „Jasnej puti” wydawano m.in. miesięcznik „Promonczyk soncia lubowi” (pl. „Promyk słońca miłości”). Publikowano też książki.
Założył też, w 1932 r., we współpracy z bratem Andrzejem, warsztat pisania ikon, w duchu starych bizantyjskich obrzędów. Uczniowie tej szkoły m.in. pomalowali wnętrze kościoła pw. Zaśnięcia Najświętszej Maryi Panny w Uniowie, a obok warsztatu powstało specjalne muzeum ikon (współpracujące z podobnym, prowadzonym przez studytów, we Lwowie).
Przy ławrze powstał też sierociniec, gdzie jednorazowo przebywało ok. 40 chłopców (razem do 1936 r. ok. 170). Przy tym sierocińcu działała siedmioletnia szkoła, absolwenci której, zdawali egzaminy w państwowej szkole w sąsiednich Przemyślanach.
W ławrze funkcjonowało samowystarczające gospodarstwo, rozliczne pracownie, gdzie wyrabiano ze lnu obrusy, ręczniki, malowano własne tkaniny, w tym owczą wełnę, kuźnia, warsztat krawiecki, szewski, pracownia ślusarska, dwie pracownie stolarskie, dwa młyny. Mieszkali tam też dwaj lekarze, którzy pomagali także okolicznym mieszkańcom.
Swoim mnichom mówił: „A oto sens naszego życia. Musimy być prawdziwymi poszukiwaczami Boga. Słowami Chrystusa - musimy się nieustannie modlić, jak mówił Apostoł czynić wszystko dla Boga, czy jedząc, czy pijąc, wszystko czyniąc ku chwale Bożej! To […] cała nasza mądrość! […] W naszym życiu nie ma ani chwili, ani jednego uderzenia serca, które nie biłoby dla Boga!”Słowo na Nowy Rok, 1936
Do uniowskiej ławry przybywało tysiące pielgrzymów, szczególnie 28.viii na święto Zaśnięcia Bogarodzicy, jednego z dwunastu najważniejszych świąt prawosławnych, a także kościoła greckokatolickiego, w kościele rzymskokatolickim czczonego jako Wniebowzięcie Najświętszej Maryi Panny (15.viii). Przybywali tam do cudownej ikony Bogurodzicy, nabierali wodę z uzdrowicielskiego źródła - ikona przedstawia Matkę Bożą, która w XVI w. ukazać się miała choremu rycerzowi Aleksandrowi „Wańce” Łahodowskiemu (1525-1574) z pobliskiego Łahodowa i skierować go w pobliże spalonego w 1549 r. przez Tatarów dawnego, XIV wiecznego klasztoru, gdzie rycerz odnaleźć miał źródełko i mocą jego wody wyzdrowieć. W rezultacie Łahodowski miał przyczynić się do odbudowy klasztoru (później, po I rozbiorze Rzeczypospolitej, zamkniętego przez władze austriackie). W 1935 r. na odpust przybyło 13,000 wiernych oraz 40 kapłanów z różnych miejscowości.
12.vii.1936 r., w Przyłbicach, opracował nową regułę studytów, zwaną „Typikon”. W jej opracowaniu pomagał metropolita Andrzej, który był autorem pierwotnej wersji reguły, napisanej jeszcze 5.vi.1906 r. Reguła została ostatecznie uznana w 1964 r. przez Pawła VI (1897, Concesio - 1978, Castel Gandolfo), choć przedłożona została już Piusowi XI (1857, Desio - 1939, Watykan).
Jednocześnie aktywnie pracował nad powstawaniem nowych domów monastycznych - klasztorów i ławr - studytów. Pierwszy dom powstał już w 1921 r., w klasztorze w Zarwanicy k. Trembowli, później w 1927 r. założono ławrę pw. św. Jana Chrzciciela na Łyczakowie we Lwowie. Studyci prowadzili też parafie w Jaktorowie k. Uniowa, w Zabłociu i Szóstce (woj. lubelskie), we wsiach Dora k. Jaremcza (woj. stanisławowskie), Florynka (woj. krakowskie) oraz Łużki k. Witwicy (woj. stanisławowskie), w górach Gorganach, gdzie Szeptyccy mieli jedną ze swoich posiadłości.
Klemens założył też żeński klasztor studytów w Jaktorowie i podobny klasztor w Woodstock, w prowincji Quebec w Kanadzie (obok klasztoru męskiego).
Był też członkiem Teologicznego Towarzystwa Naukowego przy utworzonej w 1928 r. we Lwowie, staraniem metropolity Andrzeja, Greckokatolickiej Akademii Teologicznej (działającego na wzór Polskiego Towarzystwa Teologicznego, założonego w 1924 przez profesorów Wydziału Teologicznego Uniwersytetu im. Jana Kazimierza we Lwowie), która wydawała kwartalnik teologiczny ukr. „Bohosłowia” (pl. „Teologia”), i wykładał na uniwersytecie w Innsbrucku.
W 1937 r. przeniósł się do Lwowa, do pałacu metropolitów w kompleksie archikatedralnym soboru pw. św. Jura, by wspomóc swego starzejącego się brata, Andrzeja, metropolitę lwowskiego.
Po wybuchu II wojny światowej i IV rozbiorze Polski Uniów znalazł się pod okupacją rosyjską. Rosjanie przejęli także posiadłość Szeptyckich, Przyłbice, mordując jednocześnie 27.ix.1939 r. jej właściciela, brata Klemensa, Leona Józefa Marię, i jego żonę, Jadwigę z domu Szembek (1883, Siemianice -1939, Przyłbice). Mieli ponoć także rozkaz zabić Klemensa, ale nie było go tam, zamordowali więc przebywającego w majątku polskiego kapłana, doktora filozofii, jezuitę, o. Dominika Mariusza Skibniewskiego (1881, Balice - 1939, Przyłbice).
Po drugiej stronie zaborczej granicy znalazł się natomiast inny brat o. Klemensa, Aleksander Dominik Maria, właściciel majątków Łabunie i Łaszczów. 19.vi.1940 r. został on zamordowany przez niemiecką tajną policję państwową (niem. Geheime Staatspolizei), czyli gestapo, w więzieniu w Rotundzie w Zamościu - Niemcy kazali biegać 74-letniemu Aleksandrowi wokół wewnętrznego dziedzińca, aż upadł ze zmęczenia i zginął…
W tym czasie Klemens przebywał we Lwowie i znalazł się w gronie zwierzchników egzarchatu greckokatolickiego Rosji. Istnieją uzasadnione przypuszczenia, że został wówczas potajemnie mianowany przez swego brata greckokatolickim egzarchą Rosji i Syberii.
Ta posługa trwała niedługo, bowiem wkrótce w 1941 r. obaj zaborcy Rzeczpospolitej skoczyli sobie do gardeł. Wówczas, po rozpoczęciu wojny niemiecko-rosyjskiej i okupacji niemieckiej na Ukrainie, o. Klemens w swoim klasztorze w Uniowie udzielał, w miarę możliwości, schronienia prześladowanym Żydom, szczególnie młodym chłopcom i pomagał w przerzucaniu ich na teren Węgier. Jednym z ocalonych (ukrywany był m.in. w klasztorze w Uniowie) był późniejszy minister spraw zagranicznych RP, Adam Daniel Rotfeld (ur. 1938, Przemyślany). Rotfeld tak wspominał o. Klemensa: „był wysokim mężczyzną, miał szlachetne, pociągłe rysy twarzy, dobre życzliwe oczy. Promieniował spokojem. Był poważny, zamyślony, mówił cichym głosem w sposób wyraźny, z dobrą dykcją”.
W 1944 r., po śmierci brata Andrzeja, został mianowany przez nowego arcybiskupa lwowskiego, Józefa Slipyja (1892, Zazdrość - 1984, Rzym), archimandrytą (gr. ἀρχιμανδρίτης), czyli opatem, przełożonym klasztorów zakonu na terenie swojej archiepatrii.
W 1944 r. rozpoczęła się też ponowna okupacja rosyjska. O. Klemens znalazł się po wschodniej stronie granicy ustalonej przez Rosjan między republiką Ukrainy, wchodzącą w skład rosyjskiego państwa komunistycznego i republiką polską, zwaną prl, na terenie Ukrainy.
Pod koniec roku, w xii.1944 r., z polecenia nowego metropolity Slipyja, przewodniczył delegacji swego kościoła w Moskwie. Tam spotkał się z Rosjanami, którzy obiecywali, że żadnych represji wobec kościoła greckokatolickiego się nie przewiduje…
Niecałe cztery miesiące później wszelako, 11.iv.1945 r., rosyjska policja polityczna NKWD aresztowała metropolitę greckokatolickiej archieparchii we Lwowie, abpa Józefa Slipyja (1892, Zazdrość - 1984, Rzym); sufragana archieparchii lwowskiej, bpa Nikitę Budkę (1877, Dobromirka - 1949, Karaganda); ordynariusza eparchii stanisławowskiej, bpa Grzegorza Chomyszyna (1867, Hadyńkowce - 1945, Kijów); sufragana eparchii stanisławowskiej, bpa Jana Łatyszewskiego (1879, Bohorodczany - 1959, Stanisławów); oraz byłego egzarchę Wołynia, Podlasia i Polesia, bpa Mikołaja Czarneckiego (1884, Siemakówka - 1959, Lwów). Dwaj biskupi greckokatoliccy, którzy znaleźli się w prl, ordynariusz eparchii przemyskiej, bp Jozafat Kocyłowski (1876, Pakoszówka k. Sanoka - 1947, Czapajewka), i jego sufragan, bp Grzegorz Łakota (1883, Głodówka - 1950, Abez), zostali aresztowani później, 26-27.vi.1946 r., przez komunazistowskich namiestników w prl i przekazani władzom rosyjskiej republiki ukraińskiej. Wszyscy oni, poza abpem Slipyjem, zmarli w łagrach lub z powodu poniesionego uszczerbku na zdrowiu bezpośrednio po uwolnieniu.
Rosjanie wytoczyli im procesy pod zarzutem współpracy z gestapo oraz obcym wywiadem. Torturowani, więzieni w nieludzkich warunkach i zsyłani do obozów pracy, płacili ofiarą cierpienia i życia za wierność Chrystusowi i Kościołowi.
Uratował się tylko bp Iwan Buczko (1891, Hermanów - 1974, Rzym), sufragan archiepatrii lwowskiej, który jako wizytator greckokatolickich parafii na kontynencie północno-amerykańskim przebywał za granicą i już na tereny Ukrainy nie powrócił…
Komunaziści zamknęli też i zrabowali studyckie klasztory. W budynkach ławry w Uniowie zorganizowano więzienie i dom starców. Aby zatrzeć ślady dawnej historii zmieniono nawet nazwę miejscowości. Dopiero w latach 1990-tych, po powstaniu niepodległej Ukrainy, ławra powróciła do zakonu studytów. W Zarwanicy spalono klasztor i kościół. Cudowne źródełko ogrodzono drutem kolczastym…
Po aresztowaniach 11.iv.1945 r. o. Klemens stał się de-facto nieformalnym przywódcą greckokatolickim na okupowanych przez Rosjan terenach Rzeczypospolitej.
Miał już wówczas 76 lat i prawdopodobnie dlatego Rosjanie zostawili go na wolności. Wykorzystał to, by wspierać w oporze pozostałych na wolności kapłanów.
W v.1945 r. pisał do brata, Stanisława:
„Nadeszły ciężkie czasy. Miesiąc temu wszyscy greckokatoliccy biskupi zostali aresztowani. Wywiera się na nich presję, by przeszli na prawosławie. Bogu dzięki, wiara i moralna siła kleru jest niewzruszona - nic ich nie przekonuje, ani straszenie, ani możliwość uwięzienia. Ciężkie czasy nadeszły - ale Bóg jest dobry i nie opuści nas w potrzebie…”
Opracował list, który 1.vii.1945 r. podpisało 61 kapłanów greckokatolickich, w obronie aresztowanych biskupów i żądający zaprzestania prześladowań kościoła.
Został wówczas wydalony ze Lwowa. Udał się do swego klasztoru w Uniowie. Tam przetrwał dwa lata. Przebywał tam, gdy w ix.1945 r. Rosjanie aresztowali jego następcę na pozycji igumanena klasztoru, o Jana Szestiuka. Przebywał, gdy 8‑10.iii.1946 r., na tzw. pseudosoborze lwowskim, nieuznawanym przez Stolicę Apostolską, Rosjanie „formalnie” zlikwidowali kościół greckokatolicki, wcielając go do kościoła prawosławnego. Tam też udzielał medycznej pomocy rannym ukraińskim nacjonalistom z morderczej UPA. Nie uznawał tego za działalność polityczną, tylko zwykłą pomoc chrześcijańską…
Tam też napisał memoriał o prześladowaniach kościoła greckokatolickiego, który próbował przesłać do Watykanu. Został niestety przez Rosjan przechwycony.
To spowodowało, iż 5.vi.1947 r. został w swej zakonnej celi aresztowany przez rosyjski MWD (następcę sławetnego NKWD). Jak wspominał Adam Rotfeld, podówczas 9-letnie dziecko żydowskie uratowane przez o. Klemensa, został odwieziony do więzienia w Przemyślanach. „Panowały tam stosunki trudne do opisania […]. Np. główne wejście do budynku, w którym go przetrzymywano, udekorowane było trupami dwóch Ukraińców. Mieli opuszczone spodnie, a na piersiach zawieszone kartki informujące, że walczyli przeciw władzy radzieckiej”…
Następnie przetrzymywany był w więzieniu „przy Łąckiego” we Lwowie, a potem od 5.vii.1947 r. w Kijowie, w więzieniu Łukianiwska (tam więziony był też m.in. abp Slipyj). Przeszedł „standardowe”, ciężkie śledztwo. Przetrwał nocne maratony przesłuchań, tortury.
Oprawcy już w więzieniu we Lwowie oskarżali go o kontakty z UPA i firmującą ją organizację OUN. Odpowiedział, że „władze próbowały znaleźć kryjówki w zabudowaniach klasztornych i oskarżały nas o kontakty z banderowcami, ale nic nie wykryły. Oświadczam, że nie miałem żadnych powiązań z przywódcami OUN. Nie wiem, dlaczego zostałem aresztowany, uwięziony i jestem przesłuchiwany”…
Podczas przesłuchania 12.vii.1947 r. w Kijowie o. Klemens stwierdził: „Jestem zakonnikiem i nie prowadzę działalności politycznej”. Gdy znów był oskarżany o kontakty z OUN i UPA, także kontakty podległych mu mnichów, zaprzeczył i dodał, że „zabroniłem [moim mnichom] prowadzenia działalności politycznej”. Gdy zarzucono mu leczenie rannych morderców UPA odpowiedział: „Nie zabraniałem tego, uważając udzielanie pomocy za chrześcijański obowiązek”…
Nie załamał się i nie zgodził się na przejście na prawosławie.
I nie narzekał. W zachowanym liście (cenzurowanym?) pisał: „Żyję w celi więziennej - mojej celi mniszej. Jakbym przebywał w klasztorze. Jestem szczęśliwy, że mogę się modlić o przetrwanie wszystkiego i całkowite oddanie się Bogu […] Ufam, że najgorsze już za mną, że Pan wszystko przemieni na lepsze. I to już niedługo. Módlmy się, miejmy ufność w Bogu bo nic nie dzieje się bez Bożej woli i prośmy o wsparcie Przeczystej Dziewicy i naszych świętych wspomożycieli”…
Jeden z więźniów tak wspominał o. Klemensa: „Wysoki - 180-185 cm - chudy, z długą, białą brodą, lekko pochylony, opierał się na lasce. Poruszał się powoli. Był wyciszony, o przyjaznej twarzy i oczach. Przypominał mi św. Mikołaja […] Nie spodziewaliśmy się takiego ‘kryminalisty’ w naszej celi […] Każdego ranka i wieczorem o. Klemens podchodził do okratowanego okna, stawał w odległości 1 m - bliżej podchodzić nie było wolno - opierał ręce na lasce, pochylał głowę i szeptał słowa modlitwy […] Pewnego dnia otrzymał […] trzy jabłka - te różowo-czerwone, dojrzałe - i oddał jedno [współwięźniowi], który chorował. ‘Musisz leczyć swój brzuch”, powiedział. Pozostałymi jabłkami podzielił się z resztą współwięźniów”…
W końcu postawiono go przed rosyjskim sądem i 28.ii.1948 r. skazano, za „współpracę z Watykanem oraz działalność antyrosyjską”, na 8 lat ciężkiego więzienia i niewolniczej pracy w łagrze.
Przetrzymywany był w rosyjskim centralnym więzieniu we Włodzimierzu nad Klaźmą, największym w Rosji. Istnieją przekazy, że zetknąć się tam miał ze szwedzkim dyplomatą, Raulem Gustawem (szw. Raoul Gustaf) Wallenbergiem (1912, Lidingö - 1947, Moskwa?), który uratował tysiące Żydów na Węgrzech i został następnie, w nieustalonych okolicznościach, zamordowany przez Rosjan…
O. Klemens do Pana odszedł 1.v.1951 r.
Jego ciało Rosjanie pochowali w jakimś dole. Miejsce pochówku nie zostało, mimo starań, odnalezione do dnia dzisiejszego. We Włodzimierzu nad Klaźmą wystawiono tylko ku czci o. Klemensa symboliczny nagrobek - cenotaf…
W 1995 r. został pośmiertnie uhonorowany medalem Sprawiedliwy wśród Narodów Świata i drzewkiem honorowym w instytucie Jad Waszem w Jerozolimie.
Beatyfikowany został 27.vi.2001 r., przez św. Jana Pawła II, na hipodromie we Lwowie, podczas Mszy św. połączonej z beatyfikacjami 27 męczenników Kościołów katolickich obrządku bizantyjsko-ukraińskiego (wraz z nim beatyfikowani zostali m.in. bp Nikita Budka, bp Grzegorz Chomyszyn, bp Mikołaj Czarnecki, bp Jozafat Kocyłowski i bp Grzegorz Łakota).
Dwa dni wcześniej, 25.vi.2001 r., podczas Mszy św. w Kijowie, Jan Paweł II mówił:
„Odzyskana niepodległość otwiera dziś przed wami okres nowy i wiele obiecujący, który zobowiązuje obywateli - jak często przypominał metropolita Andrzej Szeptycki - aby za cel stawiali sobie ‘budowę własnego domu’, czyli Ukrainy. Od dziesięciu lat wasz kraj jest wolnym i niepodległym państwem. To dziesięciolecie pokazało, że mimo zagrożenia bezprawiem i korupcją jego duchowe korzenie są silne. Życzę wam z całego serca, aby Ukraina nadal żywiła się ideałami moralności osobistej, społecznej i kościelnej, ideałami służby wspólnemu dobru, uczciwości i poświęcenia, nie zapominając o darze Dziesięciorga Przykazań. Zdumiewa żywotność jej wiary i moc, z jaką odradza się jej Kościół: korzenie jej przeszłości stały się rękojmią nadziei na przyszłość.
Drodzy bracia i siostry! Moc Boża, wspierająca wasz kraj, to moc łagodna, z którą trzeba współdziałać. Oddziałuje ona poprzez waszą wierność i ofiarną odpowiedź na wezwanie Chrystusa.
W tym szczególnym momencie pragnę oddać hołd wszystkim, którzy poprzedzili was w wierze i mimo bardzo trudnych prób ustrzegli Świętej Tradycji. Niech ich świetlany przykład dodaje wam odwagi i uwalnia od lęku. Napełnieni Duchem Chrystusa, budujcie gorliwie swoją przyszłość wedle Jego zamysłu miłości”.
Zaiste, niech przykład i wsparcie bł. Klemensa, w tych trudnych czasach (niniejszy tekst pisany był w 2014 r. podczas powolnej agresji rosyjskiej na Ukrainę) „dodaje odwagi i uwalnia od lęku”.
„Dodaje odwagi” - także nam, w Polsce, na co starał się zwrócić naszą uwagę prezydent Rzeczypospolitej, Lech Kaczyński (1949, Warszawa - 2010, Smoleńsk), odznaczając pośmiertnie w xi.2008 r. o. Klemensa, za ratowanie od zagłady Żydów w czasie II wojny światowej, Krzyżem Komandorskim Orderu Odrodzenia Polski.
Popatrzmy na etiudkę o męczennikach ukraińskich:
Popatrzmy też na filmik o rodzinie Szeptyckich (po ukraińsku):
Posłuchajmy też „Ave Maria” specjalnie napisane na wizytę Ojca św. na Ukrainie:
i popatrzmy na film o lwowskiej wizycie Ojca św:
Pochylmy się nad homilią Ojca św. Jana Pawła II wygłoszoną 25.vi.2001 r. w Kijowie:
oraz homilią beatyfikacyjną Ojca św. Jana Pawła II wygłoszoną 27.vi.2001 r. we Lwowie:
Popatrzmy na mapę życia błogosławionego:
Opracowanie oparto na następujących źródłach:
polskich:
ukraińskich: